14 marca 2015

Rodzinne gniazdko

Nadchodzi wiosna, kupiona w Aldim magnolia lada dzień zakwitnie w swej majestatycznej doniczce, starannie okrytej zadrukowaną folią. Po półkach sklepowych biegają czekoladowe zajączki i kurczaczki, powodując ślinotok u człowieka, który ogranicza słodycze do minimum (czyli na przykład u mnie) i powoduje natychmiastowy skręt szyi w przeciwną stronę, gdzie wazony pełne tulipanów, prymuli i żonkili próbują rozchmurzyć te bardzo ponure ostatnio dni. Wiosna przecież, czas radości! Przyroda budzi się do życia i wszystko zaczyna się na nowo.

Napuszone gołębie gruchają, strosząc dumnie pióra przed ignorującymi je samicami. Monogamiczne bociany białe, których nie dosięgły kule na Czarnym Lądzie, powracają na polskie ziemie (kominy i słupy), by robić małe bocianiątka. W powietrzu czuć miłość. Amory latają na prawo i lewo. Drzewa i krzewy puszczają pąki, a lada dzień wystrzelą świeżymi zielonymi listkami. Dzieje się!

Zew przyrody wzywa też ludzi do obudzenia się z zimowego snu. Dał zielone światło do uwijania własnego gniazda, na które czekaliśmy tak długo. Oczywiście na początku trzeba naznosić tych gałązek, piórek i trawy. Ulepić, przytwierdzić, uklepać, a na końcu ozdobić. Samica wybrała miejsce idealne, a samiec już zakasa rękawy do roboty. No dobra, trochę mu pomogę. Aby było gdzie wychowywać nasze młode, we własnych czterech kątach, zaaranżowanych, wykończonych, umeblowanych po swojemu. 

I tutaj czas ogłosić, że zaczęło się! Wczoraj geodeta wyznaczył miejsce pod budowę, porysował sprayem po elewacji sąsiada (coś jakby swój autograf, takie "Domestos. Tu byłem") i otworzył furtkę dla koparki, która wjedzie na ranczo już w poniedziałek. Ooooo teraz to dopiero będzie! W środę wylewamy fundamenty. Będzie pięknie. Co ja gadam! Już jest! Doczekaliśmy się końca tej całej zabawy z papierami i czuję, że można znów głębiej oddychać, że teraz będzie już tylko lepiej. I obym się nie myliła!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz