19 czerwca 2014

O socjofobii i jej podobnych

Tym razem będzie poważnie. Trochę psychologicznie, a trochę filozoficznie. Czas wejść do imaginarium i przyznać, że większość ludzi przechodzi przez to w mniejszym lub większym stopniu. Nie zawsze tak bardzo, że nazywa się to fobią albo zamyka u czubków. Co więcej, nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, bo czasem to jest tylko taki ucisk w żołądku, drżenie rąk albo dziwne uczucie, którego nie sposób opisać ani wytłumaczyć. 

A ja właśnie je wytłumaczę. 


Są na świecie takie miejsca, w których czujemy się nieswojo. Wchodzimy z nimi w interakcję choć czujemy, że wcale nie powinno nas tam być. Czujemy potrzebę nagłej ewakuacji, ucieczki. Napięcie wzrasta. Rozglądamy się nerwowo i jesteśmy coraz bardziej świadomi, że właściwie nic nam się tam nie podoba, zapach jest albo zbyt ostry, albo zbyt mdły. Powietrze gęstnieje. Kontury wszystkiego co nas otacza wyostrzają się. Mamy wrażenie, że wszyscy wokół, tak bardzo przecież obcy ludzie, zaczynają nam się przyglądać. Oceniają nas, zapewne krytykują. Naprędce stwarzają ogólny obraz naszej osobowości, naszą historię, całe życie i oczywiście cel, dla którego tu jesteśmy. Jedna sekunda wystarczy, by zaszufladkować nas gdzieś w społecznie narzuconej lub kulturowo nakreślonej hierarchii - ze względu na ubiór, kolor skóry, sposób poruszania się, fryzurę, niepewność własnych ruchów.

Serce kołacze. Zapach wiszący w przestrzeni, jakby wychodzący od tych wszystkich ludzi, staje się nieznośny. Dotąd można go było lekceważyć, ale teraz czujemy, że nas dotyka. Przesiąkamy nim. Nasze ubrania będą go uwalniać nawet, gdy wrócimy do miejsc, które tak dobrze znamy, które są swojskie. 
Śmiech. Gdzieś za plecami. To z nas się śmieją. Wytykają. A jednak nie możemy uciec. Musimy iść dalej. Pokonać strach. Przecież tego wymaga dojrzałość, prawda? Ona idzie w zaparte. Zmusza do podjęcia tego trudu, postawienia kolejnych kroków. To nawet nie jest takie trudne. Trzeba tylko przestać myśleć o ludziach, o zapachu, o niepewności, o drżeniu dłoni, miękkich kolanach, chęci ucieczki, obrzydliwej woni, narastającej panice, rozwierających się szeroko oczach, płytkim oddechu, gapiących się ludziach, uderzeniach gorąca, zaciśniętym gardle... Ale trzeba to przezwyciężyć! Zrobić to, co należy, mieć to za sobą i to jak najszybciej, żeby tylko opuścić to miejsce. Żeby wrócić do bezpiecznego świata, tego, który tak dobrze znamy, który jest swojski. A swojski jest ten, z którym mamy styczność na co dzień - bez względu na to ile w nim piękna i dobra, brutalności i kłamstw, słodyczy i łez, szczęścia i krwi. Jeśli go znamy - to jest swojski i czujemy się w nim dobrze. 

Są też na świecie ludzie, a nawet całe ich grupy, można by rzec: stada, w towarzystwie których doznajemy podobnych lub równie silnych odczuć. Tych negatywnych. Nawet jeśli jesteśmy otwarci, przebojowi i towarzyscy, prędzej czy później spotkamy taką osobę. Powstająca wtedy chęć ucieczki to objaw całkowicie normalny i można go rozumieć w kwestii samoobrony. Jeżeli bowiem stykamy się z nowym lub czymś dla nas nienaturalnym, mamy w zasadzie dwa wyjścia: atak lub ucieczka.


O wiele bezpieczniejsze jest to drugie, dlatego instynktownie się blokujemy i odczuwamy nieprzyjemne dolegliwości - wszystko po to, by uchronić się od domniemanego złego. Z kolei atak to pokonanie lęku i stawienie czoła nieznanemu bez względu na konsekwencje. Jeżeli jednak strach czy ucieczka na ogół jest uważana jako oznaka słabości, to pomimo narastających do granic możliwości lęków, zmuszamy się do pozostania w tej jakże niekomfortowej sytuacji. A wszystko po to, by nie dać innym powodu do wepchnięcia nas w wór słabeuszy i ignorantów.

Warto wiedzieć:
socjofobia - strach przed społeczeństwem, ludźmi, lub strach przed byciem osądzanym przez innych;
agorafobia - lęk przed przebywaniem w miejscach publicznych i zatłoczonych, lęk przed tłumem;
koinonifobia - lęk przed pomieszczeniami pełnymi ludzi;
allodoksafobia - strach przed opiniami;
katagelofobia - strach przed ośmieszeniem się, byciem wyśmianym;
cadofobia - strach przed odniesieniem porażki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz