Pofatygowałam się wczoraj i zrobiłam obiad dwudaniowy. Czy czuję się przez to bohaterką w swoim domu? Jak najbardziej! Ale to tym pierwszym daniem chcę się pochwalić. Drugie było najzwyklejszym tradycyjnym polskim schabem, z tym, że w wersji saute, do tego ziemniaki z koperkiem i surówka z kalarepy, marchwi i moreli. Nic nadzwyczajnego. To właśnie pierwsze danie wywołało "łał" z ust mojego męża, więc to o nim dziś opowiem.
Ktoś by powiedział Pfff, zupa - co w tym trudnego? Co za fatyga? Ano racja. Tym bardziej, kiedy serwuję zupę-krem. Wielka mi filozofia: wrzucić wszystkie składniki do michy i zblendować. Właśnie, właśnie. Dlatego tak bardzo je lubię. Są szybkie w przygotowaniu, gęste i nafaszerowane witaminami. A do tego pyszne! Skąd we mnie taka duma? Toż to zwykła zupa! - Bo mi się w ogóle chciało.
A oto efekty mojej pięciominutowej pracy (nie wliczając czasu na podgotowanie składnika głównego):
Zielono mi... I w tym momencie słyszę głos Kasi Nosowskiej. Szmaragdowo... Ale wróćmy do zupy. Co jest w środku tej wiosennie wyglądającej brei? Zmiksowany groszek, 2 serki topione (trójkąciki Hochland), świeży tymianek, natka pietruchy, mięta i oczywiście sól i pieprz. Na koniec dolałam trochę mleka, żeby delikatnie rozrzedzić i już mogłam wykładać na talerze. Ozdobiłam pokruszonym biszkopcikiem i listkami mięty. Oczywiście według upodobania można też dodać grzanki lub groszek ptysiowy. Ja tym razem je pominęłam, ale nie są one przecież niezbędne, żeby cieszyć się smakiem pysznej warzywnej zupy.
Zielono mi jak w niedzielę... bo obiad był dwudaniowy i poczułam przypływ spełnienia. Znowu. To nadchodzi falami. I wtedy przypomina mi się moja mama, która obiady dwudaniowe robiła o wiele, wiele częściej. Zachodzę w głowę jak się z tym wszystkim wyrabiała? Ale już znam odpowiedź - nie miała internetu, nie oglądała telewizji. Była cała dla nas. Ja też tak chcę, choć bez lapka wytrzymuję najwyżej kilka dni. Ale chwila, czy ktoś kiedyś nie powiedział, że chcieć to móc?
Póki co życzę smacznego. Nie tylko wielbicielom warzywnych zup, ale wszystkim. Nawet tym, którzy dziś metkę obiadu przykleją zjedzonemu na mieście na szybko hamburgerowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz