18 lipca 2014

To będzie dobry dzień

Śpię sobie twardo w objęciach Morfeusza, przygotowując cały organizm do stanu pełnej gotowości. Maluda jadła jakąś godzinę wcześniej, więc mogę ten czas do cna wykorzystać. Jest mi błogo. Pomijam fakt, że śnią mi się totalne bzdury z motywem erotycznym. I nagle: on. Bezlitosny, namolny i nie znający kompromisu budzik w telefonie. Wybiła 7. A więc stało się. Czas się wylulać z wyra.






Ciężko to idzie, bo kołderka taka milutka, podusia mięciusia, a mężuś... ech, i tak leży szlachetnymi czterema literami w moją stronę. Imć pan wstaje później. No dooobra. Leniwie wystawiam nogę za łóżko, ręką obmacuję podłogę w poszukiwaniu dodatkowej pary oczu i podnoszę tłusty zadek. Potem następują stałe rytuały codziennej porannej toalety, śniadanie złożone z płatków z mlekiem i pierwszy spacerek: do piekarni. Po chlebuś dla waćpana. 

Tymczasem słodkie gaworzenie dobiegające z pokoju, dało mi do zrozumienia, że maluda już nie śpi i podjęła zajmującą konwersację z Żyrafą Fafą. Zachodzę, patrzę: w dziesiątkę! Zrobiłam więc kaszkę z owocami, co by moja duma zjadła w ramach śniadania a'la dorośli. Męża budzę pytaniem: nakarmisz Olive?, a w odpowiedzi słyszę przeciągłe "mmhhmmm" dobiegające gdzieś z głębi poduszki. No to dalej, bo już mam gotowe, mówię. Chciał - nie chciał, wstać musiał, a ja po przywitaniu się z córcią pognałam do piekarni.

Ledwo wyszłam za płot, a już się ucieszyłam, że jednak ubrałam trampki, a nie japonki. Jako, że droga do piekarni wiedzie przez łąkę i park, a mi nie chciało się iść dookoła, poszłam środkiem przez niebieskie zielsko (tak, niebieskie, bo pełno modraków tam rośnie). O niewdzięczne lenistwo! Weszłam tylko na wąską ścieżynkę i plask! rozjechałam się z lekka. No pięknie. Kupa. Brązowa i miękka. Zdaje się, że pies (bo to raczej było psie dzieło), który ją tu zostawił, nie miał żadnych niedoborów w diecie. Ot, zdrowe kupsko. Tylko dlaczego, pytam się, na środku mojej modrej autostrady leżało? Szczęście w nieszczęściu: trawy wszędzie pełno, to i podeszwę szybko oswobodziłam. I w głowie ta myśl: oby nie było nic czuć jak wejdę do piekarni. A potem: oby nie było kolejki, bo się spalę ze wstydu.


W parku na polowej siłowni jakaś babulinka w wyjściowych sandałkach zasuwała na orbitku. Obok wisiała elegancka skórzana czarna torebka. A niech ćwiczy, na zdrowie! U celu mojej podróży, gdyby nie to, że ekspedientka zapytała mnie co podać?, pomyślałabym, że mnie tam w ogóle nie ma. Albo, że jestem jakaś niewyraźna czy coś, bo ani "dzień dobry", ani "do widzenia". Standardowo zresztą. Nic tam po mnie, wracam do mojego wygłodniałego samca alfa. Jak przystało na samicę, to ja zdobywam pożywienie. Jak u lwów. 

Ludu w parku narobiło się jakoś więcej. Teraz, póki temperatura jest znośna. Babuleńka zdążyła już z orbitka przeskoczyć na kajak. Ciekawe dokąd dopłynie? A ja dalej, dalej do domu, do kuchni, teraz już uważniej patrząc pod nogi. I oczywiście, kiedy się zwraca większą uwagę, to żadnej miny przeciwpiechotnej się nie spotyka. Ale spróbuj tylko podnieść głowę! Trzeba mieć się na baczności. Poza tym muszę z łączki korzystać ile wlezie, bo już niedługo zostanie zamknięta dla zwykłych śmiertelników i wyrośnie na niej urocze blokowisko.

Mimo tej, mówiąc trywialnie, gównianej przygody, czy raczej: incydentu, mam dobry humor. Pozytywnym trzeba być, a jak! No i czeka na mnie trening, a po trzech tygodniach regularnych ćwiczeń, bez niego jak bez śniadania. Być musi i tyle! Uśmiech na twarz, rękawy zakasać i stawać naprzeciw wyzwaniom dnia dzisiejszego. To musi być dobry dzień!

2 komentarze:

  1. Ehhh gdyby nie to wstawanie rano, to moje dni byłyby idealne :) Najgorsze jest zawsze to zwlekanie się z łóżka, gdyby tak jeszcze z godzinkę chłopcy dali pospać.... ale maluchy bywają bezlitosne, krzycząc matce do ucha "Śtawaj juś!!!!!" ehhh życie..... :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo, że chętnie by się pospało dalej, to w gruncie rzeczy taka pobudka jest na prawdę cudowna. Ma się dla kogo wstać i do kogo uśmiechać :) Jest dla kogo być najcudowniejszą i najukochańszą osobą na świecie :)

    OdpowiedzUsuń