29 sierpnia 2014

Spacerkiem w tempie zółwiowym

Godzina 6 rano, w chacie zimno, że czujesz się jak w igloo, za oknami słońce ledwo się wywaliło ponad horyzont, a dziecię bawi się w Chucka Norrisa i testuje siłę kopniaków na twoich nerkach. Do tego serwuje ci "Kiedy ranne wstają zorze" w języku Blablabla. Czujesz zbliżającą się jesień, a co gorsza, kiedy wyglądasz przez okno, nawet ją widzisz: coraz więcej brązowych suchych liści smutno spadających przy najmniejszym podmuchu wiatru. Zimnego wiatru. Brrr, przydałoby się wypić gorącą herbatę. A potem włożyć grubaśne góralskie wełniane skarpety, owinąć kocem i spróbować przeczekać... Może jednak lato wróci? Może jeszcze nie jest tak źle?

Coraz częściej tak wyglądają moje poranki. Jestem ciepła klucha i nie cierpię zimna, szarej jesieni i tego co tam po niej przychodzi z chlapą, błotem, odmrożonymi palcami i wiecznie zasmarkanym kinolem. Na szczęście im bliżej południa, tym cieplej. Niebo błękitne, gdzie niegdzie jawi się śliczny baranek, a więc pogoda idealna na spacer. Niechże maluda zażywa słońca póki jeszcze nas nie zdradziło z królową śniegu! I tu pojawia się znów dylemat: jak ubrać Oliwulę? Bodziak z długim rękawem + koszulka z długim + bluza polarowa czy bodziak z krótkim rękawem + koszulka + bluza polarowa? A może będzie jej tak za gorąco? A jeśli będzie jej za zimno? Matko! Ubrałam zestaw pierwszy bez bluzy. Bluza pojedzie z nami "awaryjnie", w razie jakby co. Oprócz tego oczywiście coś do jedzenia i najlepsi przyjaciele z Kubusiem Puchatkiem i książeczką "Psinka Przytulinka"na czele. Jedziemy do parku. 


Ludzi oczywiście co nie miara, bo przecież też chcą wykorzystać ostatnie ciepłe dni. "Ciepłe" to pojęcie względne. Niektórzy noszą się w krótkich koszulkach i szortach, inni w jesiennych kurtkach. Jak na przykład ja! Ale po chwili przyznaję, że przesadziłam. Temperatura wzrosła i trzeba było kurtkę zdjąć. Jest idealnie. Delikatny wietrzyk, ptaszki śpiewają, a my jedziemy w tempie bardzo żółwiowym. No poboczu rosną purchawki i pieczarki, których nikt nie śmie zerwać, bo pewnie jakiś pies je obsikał, a dookoła biegają całe stada kolorowych dzieciaków. Przyjemnie jest tak na nie patrzeć. Ba! Patrzeć na wszystko co się tutaj dzieje, obserwować pasje innych ludzi, śledzić niemal każdy ich ruch. Nic tylko jechać i podglądać.

Podobno jaka matka taka córka - Olive też się rozgląda. Od koron drzew po chodnik, od krzaków po lewej do ostrokrzewów z niebieskimi jagódkami po prawej. I na gołębie, które ostatnio tak ją przestraszyły bijąc się o okruchy jej biszkopta. I na psy swawolnie spacerujące bez smyczy a to z piłką, a to z patykiem w pysku. A my wciąż jedziemy. Jak dobrze, że ten park ma tyle alejek!

Jest mi błogo widząc i czując, że wielu ludzi zamiast spędzać czas przed telewizorem, woli jednak pospacerować i dotlenić się pośród miejskiej zieleni. Chociaż teraz zieleni jest coraz mniej, bo zastępuje ją cała masa innych kolorów: czerwieni, złota, brązu. Jedziemy i obserwujemy dwie dziewczynki ćwiczące układ taneczny. Pewnie na jakiś konkurs. Obracają się z gracją baletnic, podskakują w biegu, gestykulują i robią poważne miny. Wyglądają jak poznańskie podróbki Maddie Ziegler. Skręcamy w lewo. Jakiś otyły mężczyzna prowadzi na smyczy otyłego czarnego labradora. Nagle pies zobaczył gołębia i pobiegł wprost na niego, a mężczyzna ledwo utrzymał się na nogach. Tak, labradory to temperamentne zwierzaki. Potrzeba pracy, żeby zrobić z nich psa, a nie diabła. 


Dalej inny mężczyzna, tym razem młodszy i bardziej muskularny, w szarej sportowej bluzie, włącza stoper w zegarku i wbiega na szczyt schodów, po czym zbiega z powrotem. I znów w górę i w dół. I znowu. Może trenuje tabatę? 20 sekund wysiłku na maxa, 10 sekund odpoczynku. I tak przez 4 minuty. No, tabata daje wycisk. Ale daje też efekty. Jak dobrze ogląda się kogoś tak wysportowanego w czasie treningu! Na szczycie tych samych schodów pewna kobieta, stojąc w wielgachnym rozkroku, powoli się rozciąga. Stoi tyłem, więc pan biegający ma niezłe widoki. Czy te schody są dziś zarezerwowane dla ćwiczących? A gdzie dzieciaki, które tak uwielbiają się po nich wspinać? 

One biegają pokracznie między ławkami, przebierając swoimi uroczymi krótkimi nóżkami, goniąc gołębie. Na ich widok moja maluda krzyczy z radości i klaszcze w dłonie. Jakiś starszy pan widząc to, wyjął z ust na wpół wypalonego papierosa i skomentował "o, jaki fajny, sam sobie bije brawo". A ja na to: To jest dziewczynka! Nie widać różowej mycki, różowej bluzeczki i portków w kwiatki?! Oczywiście w myślach. Gołębie dzisiaj są jednak śmieszne, no chyba, że by któryś się zbliżył za bardzo. Wtedy już strach w oczach i pielucha pełna ze strachu. Tak przy okazji: czy kogoś jeszcze oprócz mnie bawi wygląd spacerującego gołębia?


Siadamy na ławce. Czas na biszkopta. Olive się kwasi, jakbym jej podawała co najmniej plaster cytryny, ale zjada. I zaczyna swoje opowieści. Chichra się, klaszcze, krzyczy, śpiewa - na całe gardło. Wszyscy, którzy przechodzą obok nas uśmiechają się, a ja jestem pięć centymetrów wyższa z dumy. Mam cudowną córeczkę. Po chwili cały wózek jest w kruszynach, a maluda krzyczy w najlepsze. Co rusz jej uwagę odwracają przejeżdżające samochody. A potem jeszcze na pobliskim drzewie przysiadł kowalik. Pierwszy raz w życiu widziałam kowalika! I dopiero kiedy zaczęła się psuć pogoda, a między drzewami widać było coraz więcej deszczowych chmur, wróciłyśmy do domu. Powoli, po spacerku, tempem bardzo żółwiowym.


Tak, bez zająknięcia przyznaję, że spacery z dzieckiem to nie tylko czas spędzony na pierdołach z innymi mamusiami wózkowymi. To jest też możliwość obserwacji ludzi, ich zajęć, reakcji, poznawania ich emocji. To czas relaksu, kiedy natura sama wychodzi nam naprzeciw, a my możemy korzystać z jej zasobów do woli! I wreszcie jest to czas na otwarcie dziecku głowy i wszystkich zmysłów, żeby mogło poznawać świat. Czy to nie cudowne? Widzieć własnego malucha, do niedawna jeszcze przecież taką małą różową, nieporadną kruszynkę, która dzisiaj, teraz, właśnie w tej chwili, doświadcza i smakuje, odkrywa, oswaja się i staje się coraz mądrzejsza. I to na naszych oczach! Czy to nie jest piękne? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz