Szczęśliwcy posiadający dzieci wiedzą doskonale, że w pakiecie do nich dostali też mistrzów czynienia plam. Upaprany obrus, dywan, ściany i ubranie. I co teraz? No - wyprać. Ok, bierzesz Vizira i za namową pana Zygmunta Chajzera pierzesz do bieli bielszej niż była wtedy, gdy to kupowałeś.
Ale są plamy, na które trzeba wytoczyć broń ostrą i działa armatnie (bez przesady - Domestosa nie polecam, bo wypala dziury, choć podobno Dosia do wc jest skuteczna. Nie wiem, nie próbowałam). Naprzeciw plamom z marchewki na bodziaku mojej córeczki postanowiłam stanąć z niemieckim orężem: mydełkiem do odplamiania Dr. Beckmann (po co ta kropka za skrótem "Dr" to nie mam pojęcia) produkcji Delta Pronatura. Z wielkimi nadziejami odczytałam przepis: Przed odplamianiem kolorowych tkanin należy sprawdzić trwałość kolorów. Zmoczyć tkaninę, namydlić i pozostawić pod działaniem mydełka. Następnie spłukać wodą. No to biorę bodziaka, szoruję mydłem, zostawiam, po kilku minutach spłukuję. Co wyszło? Nic. Plama została - piękna i pomarańczowa.
Bodziak po użyciu mydełka. |
Hm, może coś zrobiłam źle? Wracam do instrukcji: Jeśli plamy są uporczywe, czynności powtórzyć, w razie konieczności pocierać odplamiane miejsce ręką lub szczoteczką. No dobra, spróbujmy jeszcze raz. Biorę mydło, szoruję, szoruję, szoruuuję jak głupia. Czekam. Spłukuję. Znowu nic. To dawaj jeszcze raz - w końcu do trzech razy sztuka! Męczę tę plamę, męczę siebie i męczę mydełko. Plama nie zeszła. Zrobiła się jedynie bledsza. Dodam, że była świeża.
Zawiodłam się. Niemiecka broń tym razem okazała się strzelać ślepakami. W składzie jest poniżej 30% mydła oraz enzym - koncentrat galasowy (czyli z wyciągu z wołowego woreczka żółciowego). Mydełko Dr. Beckmann (Original German Quality! Naturalne odplamianie, idealne również do tapicerki i dywanów - jak krzyczy opakowanie) totalnie mnie rozczarowało. Z marchewkową plamą męczę się dalej, a mydełko chętnie wysłałabym z jednostronnym biletem prosto do kosza.
Dobra, nie będę taka obrażalska i dam mu drugą szansę. Tak się składa, że mam uroczą plamę również na dywanie (tym razem nie od marchewki). Jeśli i tym razem nie zadziała, to mydełko poleci pierwszą klasą jeszcze dzisiaj! Dobrze przynajmniej, że jest w 99% biodegradowalne, choć po zapewnieniach producenta o jego cudownych właściwościach odplamiających, zaczynam wątpić nawet w to.
Po prawej stronie efekt po użyciu mydełka. |
Ok, wyszorowałam połowę plamy, żeby porównać efekt. I tym razem jestem zaskoczona pozytywnie - nawet sam dywan stał się jaśniejszy. Wnioski? Mydełko absolutnie nie nadaje się do marchewek, ale zatrzymam je ku uciesze mojego dywanu. Czy kupiłabym je ponownie? Nie sądzę. Miało się uporać z każdą plamą, a nie wybierać tylko te lekkie przybrudzenia. Tymczasem do wyczyszczenia bodziaka córeczki muszę niestety udać się na poszukiwania czegoś, co oprócz zapewnień, da mi także efekty.
Jeżeli sprawdzałaś trwałość kolorów na miejscu poplamionym - to jedyne co zrobiłaś, to utrwaliłaś plamę. Co do kropki - Sorry, taka nazwa - prawa ortograficzno-gramatyczne nie mają tu nic do gadania
OdpowiedzUsuńpoprzyczepiać się można, w końcu blogosfera to raj dla subiektywnych opinii :)
OdpowiedzUsuńW j. niemieckim stawia się kropkę, to nie jest skrót międzynarodowy, dlatego w każdym języku są inne zasady: http://www.twojniemiecki.pl/gramatyka/skroty-niemieckie.html
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyjaśnienie - człowiek uczy się całe życie.
OdpowiedzUsuń