30 września 2014

Filiżanki bezcenne

Pani Anna i pan Piotr byli wzorowym małżeństwem. Ich małżeński staż dobijał już do perłowej rocznicy, a oni wciąż nie mieli siebie dość. W oczach rodziny i sąsiadów uchodzili za bardzo spokojnych, zrównoważonych ludzi. Pani Anna dbała o mieszkanie, utrzymując je w tradycyjnym stylu, pełnym dzieł wychodzących spod jej rąk. W jadalni stał drewniany stół, a przy nim sześć krzeseł, pod ścianą zaś były kredens i witryna z piękną zastawą. Pośród niej błyszczały ręcznie malowane filiżanki z 1984 roku. Staroangielski styl mieszkania wprawiał gości Anny i Piotra w szczery zachwyt, a smak wypieków gospodyni wywoływał uśmiech na twarzach smakoszy.

26 września 2014

Gorączka niedzielnej nocy

Nie, nie, nic mi się nie pomyliło. Tytuł wskazuje, że ostatnie dni były w Pamperkowie na prawdę gorące. Może i mija się to z chronologią, ale kto mi zabroni? Poza tym sięgnę jeszcze troszeczkę bardziej wstecz. Temat przewodni zostaje jednak jeden, przez facetów uwielbiany. Domyślacie się? Pewnie, że tak! Cycki.

25 września 2014

Gorączka środowej nocy

Kiedy piszę te słowa, jest już po godzinie 23. O tej porze powinnam chrapać jak suseł, tym bardziej po zaliczeniu tak fatalnego i męczącego dnia. No i maluda też swoje trzy grosze dorzuciła, co nie zdarza jej się często. O zachodzie słońca tak się cieszyłam z wizji wygodnego łóżka, świeżuteńkiej pachnącej pościeli i snu "dopóty, dopóki maluśka nie zawoła o mleko". I wszystkie te moje rozkosze wzięły w łeb. Poleciały z dymem, kominem.

22 września 2014

O mężu wzorowym

O czym marzą małe dziewczynki? Chcą być księżniczkami, piosenkarkami albo baletnicami. Chcą wziąć ślub z księciem z bajki (niekoniecznie tym blondasem ze "Shreka") i żyć happily ever after. Mała Małgosia (jak ja nie cierpiałam tej formy zdrobnienia mojego imienia!) miała równie kolorowe myśli. To były czasy, gdy swoje tryumfy na małym ekranie święciły znakomitości typu Strażnik Teksasu i McGyver i zwykle w zabawach "w dom" to właśnie jeden z nich miał okazję wcielać się w rolę mojego wzorowego męża.

19 września 2014

Kibice

Wczoraj wieczorem doszłam do wniosku, że najlepiej jest pisać cokolwiek, kiedy emocje biorą górę nad rozsądkiem. Niekoniecznie od razu to publikować i chwalić się wszemu światu, bo to się może potem źle odbić, ale napisać i zostawić do następnego dnia. Wtedy przeczytać to jeszcze raz, poprawić co trzeba i gotowe. A ja, mimo, że pół nocy nie spałam, zamiast brać długopis i coś naskrobać, biłam się z myślami. O ja durna! A teraz będę sobie próbowała to wszystko przypomnieć. No nic, następnym razem będę już o tę wiedzę mądrzejsza. Tymczasem dziś coś bardzo na czasie. A więc: wuwuzele w dłoń!

16 września 2014

I am Emilia. Koniec internetu?

Pięć dni temu, a ja dopiero teraz o tym piszę. Cóż, weekend był zawalony. Ale wróćmy do "wtedy": dzień jak co dzień. Z namaszczeniem konsumuję chleb powszedni. Olive śpi, a ja plaszczę (już nie taki tłusty) zad na plastikowym krześle po starszym bracie i scrolluję fejsbuka. Nudy... Nudy... Bezsens... Było... Nudy... Było... I nagle, pośród tych wszystkich arcyważnych poradników i głębokich rozważań egzystencjalnych moich szanownych znajomych, jak również stron zalajkowanych, natrafiam na wpis - ewenement. Petarda na skalę światową, a konkretnie światową sieć komputerową. Oto krańce internetu.

13 września 2014

Biała dieta

Ostatnio wspominałam o białej diecie. No to dziś opiszę więcej. A pisząc to głowę szturmują mi czarne myśli, które krzyczą: no i po co ci to było?! No jak to, nie wiadomo? Żeby zrobić coś dla siebie, poczuć się lepiej i lepiej wyglądać. Zdrowy uśmiech to jedna z pierwszych rzeczy, które wpływają na to jak postrzegają nas inni ludzie. No to co mi szkodzi?

10 września 2014

Ciasto malinowe z serkiem Almette

Miniony weekend upłynął pod znakiem imprezowym, a co za tym idzie, bardzo słodkim. Wykorzystałam ten czas zajadając się ciastami wszelkiej maści, a to ze względu na początek białej diety, nadchodzącej nieuchronnie wraz z nowym tygodniem. Wracając do tematu, w sobotę swoje ente urodziny obchodził mój przekochany (tak Dziubusiu, o Tobie piszę) imć pan Małżonek. A jako, że ja mogłabym pół dnia spędzać w kuchni, gotując, piekąc i paćkając wszystkim wszędzie gdzie się da (tylko potrzebny byłby mi ktoś jeszcze na zmywak), postanowiłam samodzielnie upiec tort owocowy. 

5 września 2014

Osiem powodów do przejścia na mleko modyfikowane


Kiedy 1 lipca pisałam o pierwszych igiełkach wyżynających się mojej córci, nie sądziłam, że moje naturalne karmienie potrwa długo. Jakoś tak się złożyło, że obie nauczyłyśmy się radzić sobie ze złowieszczymi zębiskami żądnymi mięcha. Co ciekawe, owe zębiska są łase jedynie na ludzinę (człowieczynę?), bo drobiem czy wołowiną gardzą w stopniu wybitnym. Przetrwałyśmy tę próbę i kolejne pojawiające się znienacka igiełki o dziwo nie przeszkadzały nam w karmieniu. Myślę sobie, że za długo trwała ta błogość. Za dobrze było. Coś w końcu musiało pęknąć. I tak się stało.

4 września 2014

Atrakcji wiele zapewni durne cielę

Czasami zastanawiam się co za sieczkę niektórzy mają we łbach? Bo mózgu to tam ze świecą szukać! Ewentualnie mózg jest, ale służy do zupełnie innych rzeczy, tych bardziej podstawowych, prymitywnych. Oczywiście każdemu taka prymitywna forma życia przynajmniej raz stanęła na drodze. A potem wzorowe oazy spokoju, jak na przykład taka niepozorna ja, muszą walczyć ze sobą, żeby opanować nerw i nie wybuchnąć - co mogłoby się równać w skutkach przynajmniej z wybuchem jakiejś rosyjskiej atomówki.