28 lipca 2014

Projekt: gąsienica

Ciąg dalszy historii gąsienicowej. Reakcja mojego męża była łatwa do przewidzenia: te robale mają stąd zniknąć w ciągu 5 minut! I nie pomogły moje tłumaczenia, że to owadzie dzieci, niewinne, bezbronne... No dobra, poza wielkimi żołądkami bez dna i gryzącym aparatem gębowym, którym perfidnie zeżarły mój mini ogródek. Musiałam więc urządzić maluchom przeprowadzkę. Do słoika. 

26 lipca 2014

Była sobie mięta

No właśnie, była. Ale po kolei. Dobrze pamiętam dzień, w którym postanowiłam założyć sobie, jak przystało każdej szanującej się gospodyni domowej, zielnik z prawdziwego zdarzenia. Kupiłam nasiona, ziemię i dużą doniczkę. Zasiałam wszystko jak należy i każdego dnia, zupełnie jak małe dziecko, wypatrywałam pierwszych kiełków. Wreszcie moje roślinki ruszyły z kopyta: najpierw śmignął tymianek, potem szczypiorek, a na miejscu trzecim uplasowała się mięta.

23 lipca 2014

Naucz niemowlę języka migowego

Kiedy dziecko jest jeszcze bardzo małe, trudno jest nam się z nim porozumieć. Od dnia narodzin mamy czas, by wspólnie nauczyć się odczytywać podstawowe komunikaty, co i tak nie wszystkim wychodzi. Potrafimy reagować np. na różne rodzaje płaczu, dzięki czemu wiemy kiedy malucha coś boli, kiedy jest głodny, a kiedy po prostu chce się poprzytulać. Jest jednak sposób, aby w prostszy sposób móc się z dziecięciem komunikować: język migowy.

18 lipca 2014

To będzie dobry dzień

Śpię sobie twardo w objęciach Morfeusza, przygotowując cały organizm do stanu pełnej gotowości. Maluda jadła jakąś godzinę wcześniej, więc mogę ten czas do cna wykorzystać. Jest mi błogo. Pomijam fakt, że śnią mi się totalne bzdury z motywem erotycznym. I nagle: on. Bezlitosny, namolny i nie znający kompromisu budzik w telefonie. Wybiła 7. A więc stało się. Czas się wylulać z wyra.

16 lipca 2014

Zabawki domowej roboty dla dużych i małych

Dzieci potrzebują zabawek i temu nie da się zaprzeczyć. Są im niezbędne do rozwoju, poznawania świata wszystkimi zmysłami. Ta grzechocze, tamta gra, jeszcze inna świeci. Jedna jest twarda i plastikowa, druga miękka i włochata, trzecia ma wytłaczaną powierzchnię. Super sprawa, wszystkie sensory poszły w ruch, dzieć zachwycony, rodzic na wolne na 5 minut (aż tyle czasu! I co by tu zrobić najpierw?) Oczywiście zabawki kupowane w sklepach nie są niezastąpione i bez większego wysiłku można znaleźć w domu wiele takich przedmiotów, które zainteresują każdego małego poszukiwacza przygód.

12 lipca 2014

Nieproszeni goście

Czas na historię z życia wziętą, opowieść o pewnym domu i jego mieszkańcach oraz o tym jak sobie poradzili z problemem natury biologicznej, a konkretnie rzecz ujmując, insektowej. Obecnie historia ma się ku szczęśliwemu końcowi, choć walka, jaką stoczono, była długa i mozolna. Ale po kolei.

9 lipca 2014

Obiad na zielono


Pofatygowałam się wczoraj i zrobiłam obiad dwudaniowy. Czy czuję się przez to bohaterką w swoim domu? Jak najbardziej! Ale to tym pierwszym daniem chcę się pochwalić. Drugie było najzwyklejszym tradycyjnym polskim schabem, z tym, że w wersji saute, do tego ziemniaki z koperkiem i surówka z kalarepy, marchwi i moreli. Nic nadzwyczajnego. To właśnie pierwsze danie wywołało "łał" z ust mojego męża, więc to o nim dziś opowiem.

8 lipca 2014

Tiny Baby Fitness

Podobno potrzeba jest matką wynalazku. I świetnie, bo dzięki temu mamy koło, penicylinę i telewizory full HD. Są też wynalazki dziwne, stworzone z myślą o... no, czasem po prostu stworzone (taki np. lejkowy zakraplacz do oczu). Bo był pomysł. Ale co z tym zrobić? Do czego przykleić? Nie wiadomo. Niekiedy wynalazek ma ułatwiać życie, ale tak na prawdę bez niego radzimy cobie całkiem nieźle (np. chidongu). Mimo wszystko: dobry pomysł to podstawa.

6 lipca 2014

Jak to się krowa z baranem spotkali

 Będąc na spacerze z moją maludą byłam świadkiem ciekawej scenki, o której dziś chcę napisać. I na prawdę - polecam regularne spacerowanie. Nie ważne z kim, z dzieckiem, przyjacielem, psem czy z wężem w kieszeni. Albo zwyczajnie z własnymi myślami. Tu już nie chodzi o dotlenianie się, bo porządną kurację tlenową to może nam dostarczyć taka Puszcza Kampinoska, a nie park miejski. Nie chodzi o samo chodzenie, choć to też jest dobre. Ruszyć zadek i wysilić się na więcej ponad przejście do kuchni po kanapkę i z powrotem. To, co można zaobserwować będąc na spacerze, daje czasami lepszą rozrywkę niż oferta programowa TVP. Wiem co piszę.

2 lipca 2014

Przesyłkę awizowano

Wczoraj, tradycyjnie już, dowiedziałam się od mojej listonoszki, że nie było mnie w domu, kiedy roznosiła pocztę. Byłam w tym czasie Bóg jeden raczy wiedzieć gdzie: na spacerze, na Teneryfie, albo po prostu na królewskim tronie. W każdym razie nie było mnie, nie po raz pierwszy zresztą (akurat wtedy, kiedy ona kursuje - nosz co za niefart), więc nawet nie racząc pofatygować delikatnego paluszka, by wcisnąć magiczny przycisk pod tytułem "DZWONEK", wrzuciła do skrzynki awizo.

1 lipca 2014

Dwie żyletki mam

Przez kilka ostatnich dni postrzeganie pewnej rzeczy, kiedyś tak ważnej dla mnie, zmieniło się prawie o 180 stopni. No dobra, może o jakieś 100. Ale był czas, że kiedy tylko o tym pomyślałam, dostawałam gęsiej skórki ze strachu.