31 października 2014

Kret i nornik

No i ładnego dostałam kopa. Dziękuję, że aż bardzo. Ile zrobiłam na konkurs? Jedno wielkie en i ce. Mina wywinięta w drugą stronę, brwi zmarszczone i zaraz będzie jeszcze gorzej, bo mi się zmarszczki pogłębią. Miało być dzisiaj o ciastkach, które wczoraj powstawały (a do których przez godzinę maltretowałam dziadka do orzechów), ale jestem daleko od aparatu. Powstało za to coś innego.

30 października 2014

Mapy

Niech mnie ktoś kopnie w tyłek, bardzo proszę. Czuję się jak studentka przed sesją. Zamiast zająć się tworzeniem okładki i storyboardu na konkurs książki dla dzieci, wynajduję milion innych, ważniejszych albo super-ekstra-ciekawych rzeczy, które muszę zrobić najpierw. MUSZĘ. A książeczka sobie leży w teczce i czeka cierpliwie. Aż nadejdzie 15 listopada, kiedy można zacząć nadsyłać zgłoszenia do konkursu, a ja się obudzę, walnę karpia, opluję sobie brodę i załączę motorek w dupsku.

29 października 2014

Idą urodziny

Zaniebawem, czyli już pojutrze, koniec października. A jak dowiedziałam się z reklamy radiowej hipermarketów Tesco, koniec października oznacza... początek listopada! Cóż za błyskotliwość, no nie spodziewałam się, naprawdę. Innymi słowy, zostały dwa miesiące do 1. urodzin mojej królewny (mojej "pimpi-bimpi", jakby to ujęła wąsiasta ciotka Marge Dursley). "Aż" tyle czy "tylko" tyle? W każdym razie najwyższa pora pomyśleć o przyjęciu urodzinowym. 

25 października 2014

Prezent od rządu polskiego, hej!

Wielu Polaków narzeka na nasz rząd, a głównym zarzutem jest to, że ma on nas, maluczkich, dokładnie tam, gdzie się Hindusi myją lewą ręką. A ja dzisiaj wychodzę naprzeciw ludowi i mówię basta! Jest bowiem co najmniej jedna rzecz, którą zrobili całkiem nieźle, i za którą jestem gotowa tej naszej przelitościwej elicie nawet przyklasnąć. Z przytupem, hej!

23 października 2014

Sądny dzień

I oto stało się. Nadszedł ten wyjątkowy, długo wyczekiwany przeze mnie dzień. Cieszę się jak głupia i pękam z dumy. Urosłam o jakieś 20 centymetrów, ale przy tym ciągle skaczę z radości, więc w porywach wychodzi niecały metr. O co ten raban? Moja królewna zaczęła czworakować, ot co!

17 października 2014

Shut up tasiemcu!

Co się dzieje kiedy pod jednym dachem mieszka stado łasuchów? Wtedy ciężko jest przeżyć chociaż jeden dzień bez czegoś słodkiego. A tyłek rośnie! I ani się obejrzę, a będę wyglądać jak jakiś mamut. I nie, nie chodzi mi o owłosienie. Mój mąż też wygląda "lepiej" niż przed ślubem. W dawniejszych czasach powiedzieliby: dobrze, znaczy, że żona dobrze gotuje. No! W naszym przypadku chyba raczej "piecze"!

10 października 2014

Po skarby jesieni

Kiedy termometr wysili się jeszcze, żeby łaskawe dobić do 25 kreski, nie ma mocnych - trzeba iść na spacer. Korzystać zanim zacznie się babranie w kaloszach i z parasolką w ręku, opatulając się w piętnaście swetrów i szalik. Wybraliśmy się poszukać skarbów jesieni. Całą rodziną, a co! Mężulo urlop ma przecież nie po to, żeby siedzieć w domu przed kompem!

9 października 2014

Na ranczu

Co prawda nie to w Wilkowyjach, ale też trochę jakby na wsi. Wieś - nie wieś, kanaliza jest, a to najważniejsze. Przede mną pole, pole, łyse pole niemalże, ale już niedługo będzie stał tu mój dom. Znaczy się NASZ. Nie mogę się tego doczekać. Fakt, jestem dosyć niecierpliwa, i to nie tylko w tej kwestii. Ale wiem, że nagroda będzie na prawdę sowita. Wcześniej rozważaliśmy opcję kupienia mieszkania od dewelopera i nawet znaleźliśmy ciekawe propozycje, ale czekać na klucze trzeba by było mniej więcej tyle co na własny dom. W tej sytuacji zdecydowanie wolę cztery kąty wymarzone przeze mnie! Dziękuję, postoję. 

7 października 2014

Gołębie

Nic mnie tak nie denerwuje jak gołębie bombardujące wszystko i wszystkich. Wystaw tylko czubek nosa za drzwi, a za chwilę usłyszysz ich gruchanie. I tylko czekają, robiąc zakłady o to, czy uda im się w ciebie trafić. W dodatku sąsiad ma gołębnik obok mojego okna, więc jest ono ozdobione pięknymi ciapkami. No super. Czemu nie hoduje przepiórek? Albo innych nielotów? Czasami miałoby się ochotę z takim gołębiem coś zrobić. Na przykład ugotować rosół. I na taki właśnie pomysł wpadł mój osobisty tatko.

3 października 2014

O porannej pobudce

Taka ciekawa moja obserwacja: były czasy, kiedy uwielbiałam wstawać rano, byłam raczej skowronkiem i wstawanie po godzinie 7 było dla mnie czymś nie do pomyślenia. A spanie do 10 czy 11? Strata dnia! Zwłaszcza jesienią - wstajesz i zaraz musisz iść spać. Bez sensu. Na imprezy się nie chodziło, więc po co mi było ślęczenie do późna w noc? A teraz budzę się po 8 i w myślach błagam moją maludę: Jeszcze pięć minuuuuut... Tylko, że ona jest nieugięta.

2 października 2014

Dowód osobisty dla malucha

Czas zachrzania jak głupi. Dopiero co odczytywałam wynik testu ciążowego, dopiero co zwracałam ulubione płatki chocapic, dopiero co chodziłam z balonikiem, dopiero co wróciłam do domu z tym moim małym brzdącem! Spodziewałam się, że ten dzień nadejdzie szybko, ale żeby aż tak? I czy to może być dla mnie pretekstem do uściśnięcia ręki starości? Moje dziecko za miesiąc odbierze swój własny dowód osobisty. I co ja teraz pocznę?!