29 sierpnia 2014

Spacerkiem w tempie zółwiowym

Godzina 6 rano, w chacie zimno, że czujesz się jak w igloo, za oknami słońce ledwo się wywaliło ponad horyzont, a dziecię bawi się w Chucka Norrisa i testuje siłę kopniaków na twoich nerkach. Do tego serwuje ci "Kiedy ranne wstają zorze" w języku Blablabla. Czujesz zbliżającą się jesień, a co gorsza, kiedy wyglądasz przez okno, nawet ją widzisz: coraz więcej brązowych suchych liści smutno spadających przy najmniejszym podmuchu wiatru. Zimnego wiatru. Brrr, przydałoby się wypić gorącą herbatę. A potem włożyć grubaśne góralskie wełniane skarpety, owinąć kocem i spróbować przeczekać... Może jednak lato wróci? Może jeszcze nie jest tak źle?

26 sierpnia 2014

Aurile Euphoria Green Tea

Jest, jest, wreszcie! Długo na to czekałam, bo taki ze mnie ciekawski stwór, że jak już coś gdzieś zapowiedzą, jakąś nowość, edycję limitowaną czy coś w ten deseń, to ja chętnie leciałabym już to wypróbowywać. Do wiadomości własnej, albo żeby polecać/odradzać. Mąż trzyma mnie w ryzach, więc wszystkiego przetestować nie mogę. Chyba "na szczęście", bo w przeciwnym razie byśmy zbankrutowali. A tym razem kupiłam sobie zieloną herbatę Aurile Euphoria.

20 sierpnia 2014

A może by tak coś urodzić?

Moja maluda śpi. Jeszcze. Pewnie niedługo się obudzi. A ja matkuję jej z odległości około stu pięćdziesięciu centymetrów. Z nosem utkwionym w ekranie laptopa, z bardzo świadomie prostowanymi plecami, które co rusz leniwie zaokrąglają się w niezdrowego garba. Ze wzrokiem uciekającym gdzieś za okno w poszukiwaniu szalejących na wietrze liści. W szkole mówili, że zieleń działa zbawiennie na oczy. A więc zbawcie mój wzrok, liście! Czasem zaświeci słońce, prosto w ekran, tak, że nic nie widzę. Mieliśmy przestawić stół, żeby nie świeciło, ale jakoś tak wyszło, że nie wyszło. Siedzę więc sobie przed lapkiem, ja, bardzo elektroniczna mama, i myślę co by tu wykombinować, żeby się coś urodziło.

18 sierpnia 2014

Recepta na szczęście

Happiness is easy. Czasem trzeba mu tylko trochę pomóc. Ktoś może powiedzieć: Jasne, szczęście to ja będę mieć jak wygram w totka. A ja na to: guzik prawda! Rozejrzyj się dookoła, bo być może za najbliższym rogiem ono czeka właśnie na ciebie. Bycie szczęśliwym to marzenie wielu, ale - na szczęście - jest ono zawsze w naszym zasięgu. Warto go szukać, bo przynosi wiele korzyści.

14 sierpnia 2014

Słodkie rogaliki


A miałam ograniczać słodycze. No trudno, nie co dzień się trafia taka okazja! Poszłyśmy wczoraj z maludą do tesco, a tam na półeczce zawalonej przecenionym towarem uśmiecha się do nas kilkunastu Robertów Makłowiczów. Każdy jeden po 1,60 - niedrogo, myślę. Data ważności tegóż osobnika: do 14.08.2014, czyli do jutra (znaczy się do dzisiaj). Krótka data, ale to znaczy, że albo coś się z tego zrobi jeszcze dziś, albo się wsadzi do zamrażarki. No to kupiłam. W koszyku, pozaplanowo, wylądowało ciasto francuskie.

13 sierpnia 2014

Dusza artystyczna, odsłona kolejna

Już od jakiegoś czasu zastanawiałam się czy się pochwalić czy nie? A w ogóle jest czym się chwalić? Ano raczej tak, skoro dzięki temu właśnie zdobyłam dla Olive poduszkę od Maszkowni. Tak, chcę pokazać kołysankę, która zapewniła mi wygraną. Tematem przewodnim było "Ach śpij kochanie", więc wierszokołysanka otrzymała tytuł wielce dostojny "Ach śpij kochanie malusie", jakżeby inaczej. Oczywista oczywistość. 

12 sierpnia 2014

Galaretowata noc

Dzisiaj wybitnie boli mnie głowa i kategorycznie nie chce mi się nic robić. Mam takiego lenia, że dawno takiego nie miałam. Nawet ćwiczyć mi się nie chce. Z drugiej strony - po co kupowałam gumę teraband? Żeby leżała i śmierdziała czekoladogumą czy żeby jej używać i trenować bicepsy? Na szczęście jest sposób na niechcenie, a zajmuje on tylko 4 minuty. I daje wycisk, że zdechnąć można. Jedno słowo: tabata. Ale ja nie o tym dzisiaj. Wytłumaczę się dlaczego tak mnie czaszka nawala i co robiłam minionej nocy: ciasteczka. Z dziurką. Z galaretką.

11 sierpnia 2014

Siebie innym, ale też sobie samej

Drogie siostry i bracia drodzy moi! Nastał otóż niespodzianie nowy tydzień - z westchnieniem tedy ciężkim niby amfibia stutonowa, przyjmijmy z godnością kolejny dzień pracowity. Albowiem praca radość niesie, a radość uskrzydla. W istocie prawda to znana wszemu mężowi, który z domu choć i na te osiem godzin wyrwać się może. Od swej lubej i swych potomnych hen najdalej ku odpoczynieniu! A wróciwszy styranym jako wół po pracy w polu, strawy godnej swego czcigodnego jestestwa oczekuje. Pani żona takoż ślubną obiatę wypełnia, ogień domowy podtrzymuje i jeszcze się panu mężowi mieta. A że i o swoje zadbać musi, toteż różnej się roboty ima.

7 sierpnia 2014

Pożeracze książek poszukiwani

Ćmy odleciały w swoją stronę, a ja w swoją. I pomimo tego, że nazajutrz Juan (bo nie sądzę, żeby to była krnąbrna Mania) znów mnie odwiedził, każde z nas idzie dalej własną drogą. Ło matko, ależ jestem sentymentalna. Czasami aż za bardzo! Ale taka jest prawda: życie się toczy dalej i teraz całe 110% siebie poświęcam mojej maleńkiej maludzie. Przyznaję się bez bicia - za czasów gąsienicowych poświęcałam się w 105%, bo 30 sekund dziennie gapienia się na słoik to jednak 30 sekund mniej dla małej. Teraz leży z nogami w górze i coś tam sobie grucha do swojej przytulaśnej pieluchy. Chyba się dobrze dogadują, bo właśnie bije jej brawo. A ja, jak to matka, chcę matkować w najlepsze i te 110% w pełni wykorzystać. A to przez zabawę, przez spacery, to znów przez śpiewanie, wspólny taniec, gotowanie posiłków, przytulanki, a także czytanie, czyli coś, co daje mi pewność obfitego zaowocowania w przyszłości.

5 sierpnia 2014

Projekt gąsienica: na finiszu

Czas na zakończenie historii gąsienicowej (część pierwsza i część druga). Szczęśliwe zakończenie. Udało się, Mania i Juan wydorośleli. Teraz mogą lecieć gdzie ich owadzia dusza zapragnie, rozmnażać się do woli i produkować nowe tłuste żarłoczne gąsienice, które będą pożerały komuś rośliny. Szczęścia i sayonara, moje wy miętowe dzieciątka!

1 sierpnia 2014

Kubek Lovi 360*

W życiu każdego małego człowieka przychodzi taki moment, kiedy samo mleko już nie wystarcza i poza zaspokajaniem głodu papkami różnej maści i smaku, przydałoby się zaspokoić pragnienie jakimś dodatkowym płynem: sokiem, herbatką, wodą. Ludzie się znający mówią, że najlepsza jest woda - źródlana lub niskosodowa mineralna. No dobra, ale w czym to podawać?