Dzieci potrzebują zabawek i temu nie da się zaprzeczyć. Są im niezbędne do rozwoju, poznawania świata wszystkimi zmysłami. Ta grzechocze, tamta gra, jeszcze inna świeci. Jedna jest twarda i plastikowa, druga miękka i włochata, trzecia ma wytłaczaną powierzchnię. Super sprawa, wszystkie sensory poszły w ruch, dzieć zachwycony, rodzic na wolne na 5 minut (aż tyle czasu! I co by tu zrobić najpierw?) Oczywiście zabawki kupowane w sklepach nie są niezastąpione i bez większego wysiłku można znaleźć w domu wiele takich przedmiotów, które zainteresują każdego małego poszukiwacza przygód.
Do najprostszych należą chyba grzechotki zrobione z czegokolwiek: plastikowych butelek, opakowań po jogurtach, papierowych rolek. Do środka wrzuca się też cokolwiek: groch, fasolę, kaszę, ryż, piasek, żwirek. "Cokolwiek" jest bardzo praktyczne i przydatne w domu, a co najlepsze, każdy z nas to ma. Dlatego warto z niego korzystać zawsze i wszędzie. Jeżeli to samo cokolwiek wrzucimy w balonik lub woreczek z tkaniny i zaszyjemy otwór, powstanie świetna zabawka pobudzająca zmysł dotyku - nie tylko dłoni, ale też stóp.
Kuchnia jest ogromną skarbnicą rzeczy, które aż się proszą, by je wykorzystać do czegoś innego niż zostały przeznaczone. Klasyczny przykład: garnki, które mogą posłużyć jako perkusja. Plastikową miseczkę z łatwością można zmienić w ochronny kask, pokrywkę w tarczę, a drewnianą chochlę w miecz dla rycerza. Drobne rzeczy, jak nakrętki butelek, pudełka po zapałkach, puste kartoniki, słomki czy plastikowe łyżeczki, można użyć jako materiały do stworzenia robota, kosmity lub ciekawej pracy plastycznej.
W książce Pawła Zawitkowskiego "Mamo, Tato, co ty na to?" wyczytałam, że ciekawym pomysłem jest koc ratunkowy. Jest wytrzymały, więc się nie podrze. Nie ma ostrych rantów, więc nie pokaleczy skóry. Jest kolorowy i szeleści, a żądne bodźców szkraby to uwielbiają (moja maluda uwielbia koc tak bardzo, że kiedy tylko go usłyszy, zaczyna głośno płakać). Taki koc można zawiesić nad łóżeczkiem, aby odbijał światło i pięknie się mienił. Dodatkowy efekt otrzymamy, gdy go trochę porozcinamy. Druga opcja to rozłożyć go na podłodze i pozwolić dziecku na dowolną zabawę.
Pan Król. Pacynka w trakcie tworzenia. Brakuje jeszcze korony i płaszcza. |
Żyrafa Fafa - ulubiona przytulanka mojej córci. Po lewej projekt, po prawej - gotowa zabawka. |
Inne projekty przytulanek oraz poduszka w kształcie świnki. |
Jeżeli zaś chodzi o zabawki ruchome, to zacznę od najprostszej: piłka. Nie tylko gumowa (zwłaszcza z wypustkami), dmuchana, pluszowa albo do pilatesu (można na niej położyć dziecko i delikatnie poruszać w przód i w tył oraz na boki - uważając oczywiście, aby nie spadło!), ale też papierowa - ze zwiniętego w kulkę papieru. Inny przykład zastosowania papieru: wczoraj moja córcia miała wielką uciechę, kiedy razem ze swym dziadkiem rozdzierali gazetkę reklamową z Piotra i Pawła. To całkiem niezłe doświadczenie: z jednej kartki robią się dwie, a potem coraz więcej. A jaki przy tym wydają ciekawy dźwięk!
Jasnym jest, że czymkolwiek ma się bawić dziecko, warto doglądać, by nie zrobiło sobie niechcący krzywdy - nie rozcięło się papierem, nie włożyło go do dzióbka, nie urwało lalce ozdób z sukienki albo nie zadławiło jej wełnianymi włosami. Trzeba uważać, by balonik z grochem czy kubeczek po jogurcie nie pękły. No i pobawić się z dzieckiem, bo przecież wspólna zabawa świetnie rozwija, jest źródłem wielu pozytywnych emocji i bardzo do siebie zbliża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz