1 sierpnia 2014

Kubek Lovi 360*

W życiu każdego małego człowieka przychodzi taki moment, kiedy samo mleko już nie wystarcza i poza zaspokajaniem głodu papkami różnej maści i smaku, przydałoby się zaspokoić pragnienie jakimś dodatkowym płynem: sokiem, herbatką, wodą. Ludzie się znający mówią, że najlepsza jest woda - źródlana lub niskosodowa mineralna. No dobra, ale w czym to podawać?


Cokolwiek użyjemy, nie obejdzie się bez opaćkania wszystkiego wokół. No, może jest jeden wyjątek: butelka ze smoczkiem. Ale jeżeli dotąd maluch z niej nie korzystał, to skąd może wiedzieć jak się jej używa? Z kosmosu? Musi się oczywiście wszystkiego nauczyć. Wszystkie umiejętności przychodzą z czasem - tym szybciej, im częściej się trenuje. Wiadomo. Ja, ulegając urokowi osobistemu Pawła Zawitkowskiego, postanowiłam wypróbować kubek Lovi 360 stopni, który reklamuje w swojej książce "Mamo, Tato co ty na to?" 360, bo można pić z niego z każdej strony, w przeciwieństwie do kubków z "dzióbkiem".


Zacznę od tego, że jest poręczny, ponieważ posiada dwa uchwyty. Dziecku łatwiej będzie go trzymać, niż taką na przykład filiżankę czy tradycyjny kubek (chyba, że jego wielkość pozwala na wygodne objęcie małymi rączkami). Kubek nie ma "dzióbka", w które na ogół są wyposażone pierwsze kubeczki. Nic też się z niego nie wylewa. Sekret? Zamykane wieczko - no pewnie, że tak! Ale też druga sprawa: silikonowa uszczelka, którą wkłada się pod nakrętkę. Żeby się napić, trzeba tylko zacząć ssać, a to potrafi chyba każde dziecko. Dodatkową, choć nie innowacyjną zaletą, jest antypoślizgowe dno, dzięki któremu kubek nie ślizga się po stole czy blacie krzesełka do karmienia. Luksówa, choć traktowana już raczej jako standard. No i jeszcze o kolorach dwa słowa: są żywe i kontrastowe, potrafią nacieszyć te bystre dziecięce oczęta. Zakochanym po uszy we wszystkim co kolorowe i pstrokate dziecięciom, na pewno będzie to odpowiadało. Cokolwiek będzie w środku, będzie smakowało o niebo lepiej, niż gdyby pić je z szarego albo przezroczystego, nudnego naczynia.


A teraz: jak się pije z niego mojej Oliwuli? Test musiał być. I tutaj przyznaję, że z silikonową nakładką miała na początku problemy. Nie mogła zatrybić o co kaman. Może kilka razy udało jej się coś tam wyciumkać, ale to raczej znikome ilości. Potem wyjęłam nakładkę, bo nie po to kupiłam kubek, żeby ozdabiał teraz ciemne kąty szafy, i próbowałam poić maludę tak "na surowo". I otóż cud nastał! Łykała bez problemu, bo wszystkie otworki umieszczone wokół nakrętki były otwarte. Znaczy się nie trzeba było się męczyć, żeby coś leciało. Łykała - a jakże! Nawet bodziak i krzesełko mieli okazję spróbować! Hmm, to zabrzmiało jakbym jej do buzi wlewała całe litry, ale nie, nawet małymi porcjami, to co wleciało, częściowo wylatywało z powrotem. Nie ma co mieć pretensji, przecież dopiero się uczy. Bez nakładki jest jej łatwiej, chociaż kiedy już zaczai bazę, spróbujemy jeszcze raz z nakładką. Dlaczego? Bo to duża wygoda, wtedy kubek będzie można wszędzie ze sobą zabrać - bez paniki, że coś się rozleje. 

Myślę, że kiedy Olive będzie starsza, łatwiej będzie mogła przejść na tradycyjne kubeczki. Na razie nauka picia i oswajanie z wodą (czyli czymś o wiele rzadszym niż mamine mleko) powoli idą naprzód, bo nie jest tajemnicą, że ćwiczenie czyni mistrza. A teraz, czy na podstawie swoich doświadczeń, czy raczej "doświadczeń mojej maludy", mogę polecić kubek Lovi 360 stopni? Do chwili obecnej nie znalazłam wad, więc z ręką na sercu mogę odpowiedzieć: TAK, zdecydowanie!



2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie kubki dla małych dzieci na pewno są dobre, gdyż takich normalnych nikt im przecież nie da. U mnie już dzieciaki wyrosły i również używają kubków od https://duka.com/pl/kawa-i-herbata/kubki-i-szklanki gdzie ja mam całą ich szafę w kuchni.

    OdpowiedzUsuń