14 listopada 2014

Świątecznie

Wyglądam właśnie przez okno i nie wierzę własnym oczom. Serio, spójrzcie też u siebie! Normalnie pogoda jak w Wigilię! Nic tylko się cieszyć. Tło ubarwia mi właśnie "Winter wonderland". O ironio! Nie to, żebym już chciała śniegi i mrozy, chociaż Mrozu to nam ostatnio nie brakuje... A jakby się tak zastanowić, to pierwszy śnieg niesie za sobą taką magię: nagle wszyscy wylęgają z domów i cieszą się jak małe dzieci. Zwłaszcza małe dzieci. Dopiero po chwili przychodzi taka konsternacja (u osobników 20+), że zaraz będzie trzeba odśnieżać chodniki, skrobać szyby w aucie i walczyć z osadami z soli na zamszowych kozakach.

Źródło: quotesvsmemes.com

W tym samym czasie, gdy spoglądam przez okno, a z głośników brzęczy do mnie "Feliz Navidad", gdzieś we mnie coś mocno drży. Nie, to nie telefon z włączonym wibratorem. To serce. Coś je ściska, a w gardle pojawia się taka dziwna klucha. Żołądek się skręca, ale nie na wymioty! Po prostu dochodzi do mnie, że w tym roku święta Bożego Narodzenia po raz pierwszy spędzę z MOJĄ rodziną. Przede wszystkim z mężem i córeczką. I nawet, jeżeli Wigilię spędzimy u jednych lub drugich rodziców, to i tak po raz pierwszy będziemy razem. W ubiegłym roku Oliwka była z nami, ale taka trochę nieobecna, bo jeszcze schowana w brzuchu. A tym razem, tym razem będzie wyjątkowo. 

Źródło: magickalgraphics.com

Tym bardziej czuję święta i nie mogę się doczekać kiedy przyjdą. Nie dla prezentów, pyszności na stole czy drzewka. Ale dla bycia RAZEM. Dla spędzenia tych kilku dni w atmosferze wielkiej miłości, którą one maksymalnie potęgują. Połamać się opłatkiem z Oliwką, złożyć jej najlepsze życzenia, pośpiewać jej kolędy, tuląc w ramionach i pozwolić sercu płakać ze szczęścia. Tak, jestem wielką szczęściarą. Mam wszystko, czego można zapragnąć: wspaniałego męża, przepiękną córeczkę i całe morze miłości zarezerwowanej tylko dla nich. Kocham - na co dzień i od święta.

Wiem, że temat Bożego Narodzenia jest dla niektórych drażliwy, a dla innych nudny, choć ten cały szał jeszcze się nawet na dobre nie zaczął. Ale może warto się zastanowić, o co tutaj tak na prawdę chodzi? Czy faktycznie o super prezenty i stanie w kolejce za karpiem, wkurzanie się na cały świat stojąc w korku w drodze do marketu, odbębnienie Ewangelii wg św. Łukasza i zapychanie brzuchów smakołykami, ze wzrokiem wpatrzonym w ekran telewizora? A może właśnie sednem jest bliskość, poczucie wspólnoty, rodzinnego ciepła, miłości, poczucia bycia potrzebnym i ważnym dla kogoś innego? I to nawet w przypadku, gdy do Boga ma się za daleko. Tu nie o Niego chodzi. To tylko umowna rocznica upamiętniająca narodziny Jezusa. Tu na piedestale ma stać właśnie miłość. Miłość, którą powinniśmy pielęgnować każdego dnia roku, a o której niestety często zapominamy.

Źródło: 3.bp.blogspot.com


Idą święta

Kto jeszcze nie wie,
Albo nie pamięta,
Temu oznajmiam,
Że nadchodzą święta!

Kto nie ogląda reklam,
Po sklepach się nie pałęta,
Niech wie, że powoli
Nadchodzą już święta.

Kato tęskni za barszczem,
Odcinaniem łba rybie,
Albo czekaniem za gwiazdką
Z nosem przy szybie,

Kto chce ubrać drzewko
W złoty szal i świece
I usłyszeć głos krasnala,
Że "już do was lecę",

Że prezenty, że rodzina,
Że wspólne obżeranie,
Że "Kevin sam w domu",
Wham! i kolędowanie,

Temu oznajmiam,
A wieść to niepojęta
(Zwłaszcza dla portfeli),
Że nadchodzą święta!

2 komentarze:

  1. Trochę się nie zgodzą z tym zdaniem, że tu nie o Boga chodzi i że jest to umowna rocznica narodzin Jezusa. Nikt sobie od tak nie wymyślił świąt to jest pamiątka Czegoś Wielkiego właśnie tej Miłości- Boga. I przykro jest, gdy ludzie zasiadają do stołu tylko dla siebie, dla jedzenia, prezentów, a nie dla Boga. Ludzki egoizm. Gdyby nie ten Bóg i nasza wiara żadnych Świąt Bożego Narodzenia by nie było, bo przecież Życie zaczyna się od Miłości.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, sam Bóg jest Miłością. Tylko, że osoby, które nie wierzą w Boga, powinny odnaleźć w tych świętach jakiś sens, żeby nie było to tylko "kilka dni wolnego". I warto wtedy zbliżyć się do własnej rodziny, otworzyć się na nią, zapomnieć o waśniach i wybaczyć sobie wszelkie przykrości. To właśnie chciałam powiedzieć pisząc, że nie o Niego chodzi. Zgadzam się też, że jest to data upamiętniająca narodziny Syna Bożego, jednak tak na prawdę nie wiadomo kiedy dokładnie Jezus przyszedł na świat. Żaden z Ewangelistów tego nie podaje i możemy się jedynie domyślać, że był to 25 grudnia - dokładnie 9 miesięcy po Zwiastowaniu NMP (25 marca). Inne źródła wiążą tę datę z pogańskim świętem narodzin "niezwyciężonego słońca".

    OdpowiedzUsuń